Dwa miesiące temu opublikowałem artykuł o luce bezpieczeństwa w obiekcie Służby Wywiadu Wojskowego w Chotomowie. Można było tam wejść bez żadnej kontroli. Po publikacji SWW naprawiło sytuację. Jednak nie był to koniec… O 6 rano wpadła żandarmeria.
W sobotę wieczorem, 8 października, w Warszawie rozdzwoniły się telefony. Ktoś opublikował zdjęcia z uznawanego za ściśle strzeżony, ośrodka Służby Wywiadu Wojskowego w Chotomowie. Nikt w służbie nie miał o tym wcześniej zielonego pojęcia. Kim była tajemnicza postać, która w odstępie dwóch tygodni dwukrotnie zjawiła się na rowerze pod obiektem, po czym wchodziła do niego bez żadnego problemu? Czy to początek mojego końca, zastanawiał się Marek Łapiński, Szef SWW. 25 lata pracy, żeby zostać kapitanem. Potem, jak sugeruje niedawno ujawniona lista, udział, obok szpiega Tomasza L., w Komisji Likwidacyjnej WSI. Był to bez wątpienia wstęp do dalszej kariery. I jaka nagroda. W lekko ponad rok awans z kapitana na generała brygady i kierowanie, crème de la crème, Służbą Wywiadu Wojskowego. Łapiński wprawił maszynę w ruch. Agenci pojechali weryfikować nagrania monitoringu. W niedzielę rano do centrali SWW zaczęto wzywać osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo chotomowskiego pola anten. W południe było już wiadomo. To zwykły bloger. Tym bardziej nie mógł być sam. Przydałoby się ustalić na czyje zlecenie i z czyją pomocą działał. Przede wszystkim trzeba zrzucić na kogoś winę.
Stało się. Szef SWW uznał, że miarka się przebrała. Jego zdaniem dwukrotnie i to podstępem bo dzwoniąc domofonem, wszedłem na teren jednostki. Następnie utrwaliłem i ujawniłem tajne informacje. Czyli te o drugiej z najwyższych możliwych klauzul, bo musiały pasować do paragrafu. Nie wiedziałem co się święci. Miesiąc później, 3 listopada o 6 rano, do mojego domu zapukało 8 żandarmów pod bronią. Sami otworzyli sobie bramę wjazdową i to nie dzwoniąc domofonem. Ponieważ SWW nie ma uprawnień procesowych to działania w jej imieniu prowadziła ŻW.
Major co chwila telefonował do pułkownika. Przeszukali dom i garaż. Zabrali wszystko co może mieścić dane, łącznie z dyskiem od dekodera TV. Po miesiącach pracy całego wydziału, znajdą tylko tych kilka zdjęć, które znalazły się w publikacji. Tylko rzeczy widoczne z zewnątrz. Po co więc ta akcja? Jeden z żandarmów niepytany wyjaśnił, że „za obsmarowanie”. Powiedzieli też, że jeździli za mną wiele dni, i wiedzą o mnie więcej, niż się spodziewam. Wszystko trwało 8 godzin. 3 lata wcześniej podobną wizytę złożyło ABW i teraz część tego samego sprzętu trafiła do ponownej weryfikacji. Tym razem w SWW. Jak widać pisanie interwencyjnego bloga o służbach to wysoce ryzykowne zajęcie. Można nadepnąć komuś na odcisk.
Dla tych, którzy nie wiedzą o co poszło SWW i ŻW, link do artykułu. W skrócie szykując materiał o stacjach numerycznych trafiłem na poważną lukę bezpieczeństwa w obiekcie SWW w Chotomowie. Żeby wejść do „ściśle strzeżonego” obiektu wywiadu wojskowego wystarczyło zadzwonić domofonem. Nikt się o nic nie pytał. Bez sprawdzania otwierano szeroko pierwszą bramę. Druga, środkowa, zawsze była otwarta. Nikt nie pilnował. Można było swobodnie chodzić po obiekcie. Potem po prostu poprosić ochroniarza o otwarcie bramy i wyjść. Upewniłem się, że było to skandaliczną normą, wchodząc do środka ponownie dwa tygodnie później. Postanowiłem to opisać. Kilka zdjęć, które zrobiłem na dowód tej poważnej luki bezpieczeństwa w SWW, stało się solą w oku jej szefa. Pomimo, że wszystkie pokazane w artykule elementy widać z zewnątrz obiektu.
Nie dość, że nie pilnowano kluczowej placówki SWW, to jak się okazało nikt nie zaraportował moich odwiedzin. SWW, jak każdy, dowiedziało się o tym z artykułu na blogu dopiero po publikacji. Strach pomyśleć jakie pole do popisu dawało to obcym wywiadom. W Chotomowie znajdują się kluczowe instalacje, służące do utrzymywania kontaktów z agentami SWW za granicą. Na szczęście po publikacji sytuacja uległa błyskawicznej poprawie. Do ochrony wysłano uzbrojonych żołnierzy. Przywrócono kontrole wchodzących. Nie doczekalibyśmy się tak szybkiej zmiany gdyby nie artykuł. Niestety Szef SWW odebrał to jako osobistą zniewagę.
Przejdźmy do paragrafu wymienionego w postanowieniu. To Art. 265, ujawnianie informacji niejawnych o klauzuli tajne lub ściśle tajne. Ściśle tajne to takie, których ujawnienie zagraża niepodległości Rzeczypospolitej. Tajne to takie, których ujawnienie wywoła poważną szkodę dla Rzeczypospolitej. Uzasadnienie stwierdza, że opublikowane w artykule fotografie zawierają właśnie takie informacje. Przeszukanie miało miejsce w tej sprawie. Co ciekawe na razie nie mam nawet statusu świadka. A przecież widziałem olbrzymie nieprawidłowości w ochronie obiektu.
Wydaje się więc, że zaklasyfikowano niektóre elementy obiektu, w pełni widocznego z zewnątrz, jako tajne. Które to elementy? Może wszystko? Jak wykazać, że obiekt widać z ulicy? Na szczęście z pomocą przychodzi Google. Zobaczymy tam wszystkie kamery i anteny pokazane w artykule. Link do widoku w Google Street. Poniżej zestawienie zdjęć wykonanych przeze mnie i Google. Identycznych z tymi z artykułu. Przyjąłem założenie, że nie pokazuję innych elementów niż te, które i tak znajdziemy w GSV. Prawda jest taka, że ze względu na zwykłą siatkę wokół obiektu, widać wszystko poza wnętrzem budynków.
Co do anten sytuacja jest bardzo podobna jak w przypadku kamer. Widać je z zewnątrz.
Podobnie budynki, które paradoksalnie zakryłem u siebie w artykule.
Wniosków jest kilka. Po pierwsze, Google jest punktem odniesienia co do rzeczy widocznych z miejsc publicznie dostępnych. A tylko takie zdjęcia zrobiłem i pokazuję w artykule. Po drugie, jeśli okaże się, że niektóre obiekty wojskowe są formalnie tajne od płotu do płotu, to ma to konsekwencje dla wszystkich. Art. 265 dotyczył by każdego, kto wykona zdjęcia. Byłby tylko arbitralnie stosowany. Np. wobec osób, które pokazały nieprawidłowości.
Jasne jest, że budynki i instalacje widoczne z publicznie dostępnej drogi, nie powinny mieć statusu informacji o tak wysokiej klauzuli. Naraża to na śmieszność pojęcie informacji tajnej.
Nie pozostaje nic innego niż pokazać absurd stanowiska Szefa SWW. Zrobiłem kilka własnych zdjęć z miejsca publicznie dostępnego. Posłużyłem się lepszym, kupionym w miejsce zajętego telefonu, Samsungiem 21 FE. Niestety nie będzie już pod fotografiami podpisu MI9. W nowym telefonie nie znalazłem takiej opcji.
Żeby było lega artis, wypada zapytać strażnika o zgodę. Nie miał nic przeciwko robieniu zdjęć. Zapewnił też, że na fotografiach nie znajdzie się nic tajnego a za ich publikację nie grozi odpowiedzialność karna. Poniżej nagranie. W tle słychać przejeżdżające ulicą Kordeckiego, samochody.
Po uzyskaniu zgody strażnika przeszedłem się wzdłuż płotu i zrobiłem kilka fotografii. Z tym samym co znajdziemy na Google i pokrywające się ze wszystkimi zdjęciami z artykułu.
Dla SWW ważniejsza, niż wykazana kwestia braku zabezpieczenia obiektu, stała się próba zrzucenia winy. Skąd my to znamy.
Zastanawia mnie, że Prokurator nie zweryfikował zawiadomienia. Przecież wiadomo, że generał Marek Łapiński nie będzie w tej sytuacji obiektywny.
Widzimy absurd zawiadomienia. W zakwestionowanym artykule pokazuję to samo co wyżej i stało się to podstawą do działań. No i co teraz? Kolejne zgłoszenie przeciwko mnie i firmie Google? Dla Art. 265 nie ma znaczenia skąd robiono zdjęcia. Swoją drogą pokazuje to sposób w jaki z problemami radzą sobie kierujący służbami. Komendant Policji też przecież jest wyłącznie poszkodowanym. Podobnie jak Szef SWW. Dużo trudniej jest nie dopuszczać się poważnych zaniedbań a jak trzeba to istotne elementy ukryć przed obserwacją. Lub jeśli chcemy bawić się w formalizmy, dostosować klauzule do realiów. Tak żeby było to tajne nie tylko na papierze.
Każdy może sam ocenić zasadność wniosku Szefa SWW. Ja mam oczywiście swoje zdanie.
PS
Zwykle nie uciekam się w swoich artykułach aż do takich szczegółów, ale trzeba było pokazać pewną fikcję jaką żyje SWW i być może nie tylko oni. Zresztą jak widać niejawność wyglądu obiektu i tak ma w tym przypadku charakter życzeniowy. Widzimy to samo na Googlu i na moich zrobionych z zewnątrz zdjęciach. Do niedawna dotyczyło to także kontroli wchodzących do środka. I to opisanie tego ostatniego stało się w mojej ocenie przyczyną interwencji ŻW. Osobiście uważam też, że zarządzanie ta sprawą po tym jak wyszła na jaw, było po stronie SWW fatalne.
Aktualizacja 06.01.2023
W ciągu ostatnich dwóch tygodni na swoich łamach sprawę opisała między innymi Gazeta Wyborcza
i portal o2.
Ciekawie opisano też sprawę na wolnemedia.
Odpowiedzi ze strony SWW i ŻW ograniczyły się do zdawkowego, nie odpowiadamy bo trwa śledztwo, lub nie pozwala nam na Ustawa o Informacjach Niejawnych. Najciekawsza reakcja nastąpiła ze strony MON, które wskazało, że „trwa weryfikowanie hipotez stawianych przez autora na stronie”.
50 komentarzy
W końcu trafiła przysłowiowa „kosa na kamień”. Zbigniewie…czy masz już postawione zarzuty? Życzę Ci: „zdrowych spokojnych świąt i udanego nowego roku 2023”.
Nie. Póki co brak nawet statusu świadka. Przeszukanie w tzw. „sprawie”. Wzajemnie Dobrych Świąt i Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku.
Niby czego, Twoim zdaniem, dowodzi brak statusu świadka? Z pisma, które załaczyłeś, można domniemać kilka rzeczy:
1. Sprawdź czym się różni śledztwo od dochodzenia. Podpowiem – dochodzenie – sprawy zagrożone karą nie przekraczającą 5 lat pozbawienia wolności, śledztwo – 5 lat i wyżej. KRK.
2. Za ujawnienie informacji o klauzuli „poufne” jest do 3 lat. Za „tajne” do 5 lat. To sugeruje że chcą ci przybić ujawnienie informacji o klauzuli „tajne”. I w sumie nic dziwnego, obiekty wojskowe itd. podchodzą pod obronność t.j. informacje na ich temat są „tajne”.
3. Z reguły jest tak że przed zakończeniem śledztwa (a przecież dopiero co skonfiskowano Ci nośniki) nie przedstawia się zarzutów. Dlatego nie masz statusu. Ale nie zdziw się bo może się to zmienić.
Nie masz racji. Sprawdź przepisy. Obiekty widoczne z ulicy w ogóle nie powinny mieć statusu niejawnych. Jeśliby kogoś poniosła fantazja i dał im klauzule zastrzeżone lub poufne to ściganie dotyczy sytuacji, gdy te informacje powierzono Ci w ramach obowiązków służbowych lub zawodowych, Art. 266. Ewentualnie jeśli informacje pozyskano w wyniku przełamania zabezpieczeń, Art 267. Dzwonienie domofonem nie jest przełamywaniem zabezpieczeń. Żadna z tych sytuacji tu nie zachodzi.
Dlatego to nie przypadek, że Prokurator chce ze zdjęć googla zrobić informacje o klauzuli tajne z Art 265. Tylko wtedy wystarczy samo ich wykorzystywanie lub ujawnienie bez warunków dodatkowych. Swoją drogą skoro Prokurator miał wiedzę, że to jedna z najwyższych możliwych klauzul(których ujawnianie przyniesie poważne szkody dla RP), wręcz pisze w uzasadnieniu, że nieujawnionych informacji mogę posiadać więcej, to dlaczego próbuje je zabezpieczyć dopiero po miesiącu?
Jak widzisz nawet działania Prokuratora pokazują, że coś nie gra.
Pamiętaj tez, że należy wykazać czytelność faktu, że jawne i widoczne z zewnątrz informacje, mogą mieć jedną z najwyższych klauzul czyli tajne. Normalnie nadaje się je. np. trzymanym w sejfach listom agentów. W karnistyce ta klauzula pojawia się właśnie w kontekście wynoszenia danych z kancelarii tajnych. Nie w kontekście robienia zdjęć widocznym dla każdego budynkom. Byłby to więc pierwszy proces tego typu.
Niewiele kumasz. Mysle ze bardzo sie zdziwisz. Sledztwo wskazuje na to ze chca ci przybic z klauzuli tajne. Sledztwo prowadzi sie do trzech miesiecy i prokurator raczej sobie tego czasu nie skraca bo i po co. Czasami moze wydluzyc ale to jest prosta sprawa. Akt oskarzenia sporzadza sie PO zamknieciu sledztwa. Patrzac na daty to wychodzi ze tak w polowie lutego dostaniesz zarzut. Milego.
Aspekt prawny tego formalnego fikołka Szefa SWW rozumiem. Rozumiem też jego motywację. Nie uważam jednak, że ma sens. Nie ma tam elementu, który nie mógłby zostać utrwalony z zewnątrz. Nie ma niejawności nawet domniemanej. Brak też szkody. Jest za to błyskawiczna i zauważalna poprawa bezpieczeństwa obiektu. Powinno to też wywołać audyt podobnych placówek. I przegląd procedur. Sorry ale motyw zemsty jest aż nadto widoczny.
Ps
Co do „prostoty” sprawy pamiętaj, że od momentu zniesienia zakazu fotografowania w 1999, widoczność implikuje jawność. Jeżeli okaże się, że obiekty wojskowe dalej są formalnie tajne od płotu do płotu, to ma to bardzo poważne konsekwencje dla wszystkich. Nie ma bowiem prawa, które pozwala fotografować z ulicy. Po prostu nie ma zakazu. Art. 265 dotyczył by każdego. Tylko byłby arbitralnie stosowany. Np. wobec osób, które jakoś się naraziły. Pokazały nieprawidłowości itp. Pomijam już zagadnienie czy, z punktu widzenia bezpieczeństwa, taka fikcja ma rację bytu w dzisiejszym świecie, skoro już 20 lat temu stwierdzono, że nie. Bo jak to się kończy to widzieliśmy. Uspokajająco tajne, w praktyce ochroniarz na bramie, zero sprawdzania, a wszystko widać w google.
Teraz Ty nie masz racji. Wejście było zabezpieczone a Ty je przełamałeś podstępem używając dzwonka….
Panie autorze! To nie o to chodzi! Ściśle tajna / tajna / narażająca na bezpieczeństwo była INFORMACJA, ŻE TAM MOŻNA WEJŚĆ bez problemu. 😉
Bardzo dobrze, dostatecznie. Nadal udostepniasz swoja lokalizacje GPS w zdjeciu z suka ŻW… BTS fajna cenzura tak kasować komentarze… 🙂
Muszę mieć czas żeby zmienić 🙂
zamiast BTW odruchowo piszesz BTS bo nic tylko komorki wam w glowach. za duzo w firmie siedziesz.
Apropo ŻW, to oni w tym wszystkim tylko wypełniali polecenia prokuratury. Chociaż to takie typowe tłumaczenie.
Jak się okazuje wejście tam nie było takie bez problemów 😉
wygooglajcie nazwisko tego prokuratora – płk jan zarosa
iks de
Masakra. Gość rodem z PRLu.
Zbyszku czy myślałeś, że tylko Ty możesz wchodzić na teren służb a obe już do Ciebie wejść nie mogą?
czyli pan Kafir w swoich ksiazkach w ktorych opisuje patologie sluzb mial jednak racje
az trudno mi w to uwierzyc
pozdrowienia z za granicy
Ale szef to cywil po straży granicznej a nie dyplomowany oficer Wojska Polskiego.
Rób mirror zdjęć google, bo patafiany jeszcze zamażą. Szczerze mówiąc też chodziłem po tym obiekcie. Tylko nie robiłem zdjęć.
Czy szef SWW złamał prawo? jeżeli tak to czy usłyszał już zarzuty prokuratorskie i grozi mu np: 25 lat więzienia?
***** ***
Ty Zbychu jesteś znany służbom, nie tylko SWW… A wiesz, że jeszcze jeden wybryk i znajdą na twoim laptopie dziecięcą pornografię?
hmm.. aa, to po to zabierają nośniki danych?
Robisz bardachy Zbysiu a potem ja sam się dziwię ze Ty się dziwisz że żetony wpadają Ci na adres.
wpadanie po miesiącu nie ma sensu jeśli miałbym złe intencje. poza tym jakby ktoś naprawdę myślał, że mam istotne informacje(czyli takie z prawdziwą klauzulą tajne a nie wydumaną) to byliby tu kilka godzin po publikacji. A tak to widać, że byłem najmniej ważny i pewnie ostatni w kolejce. O ile prawdą jest info o trzepaniu kilkunastu innych osób, odpowiedzialnych za bezpieczeństwo obiektu.
Szkoda że nie zgłosiłeś nieprawidłowości do SKW a teraz robisz gównoburzę.
Sam się dopraszałeś o kłopoty to masz.
Dla kogo było by lepiej, SKW, SWW czy bezpieczeństwa.
Twierdzi że ma dobre intencje. Dobre intencje to on ma dla swoich z ruchu ***** *** „by żyło im się lepiej” 😉
Nadszedł czas żeby wyręczyć służby i zrobić bloga „O blogerze”. Z szacunku do służb bo szkoda żeby marnowali swój czas na „blogera”. Blog „O blogerze” już ma swoją nazwę. Służby i obywatele
może obywatel i służby
Może też tak być. Sęk w tym że do tego bloga „o blogerze” potrzebuję jakąś platformę/stronę. Dobrą. Słyszałem że jest dobra firma na warszawskiej Białołęce. Niestety nie ma numeru telefonu nigdzie podanego tylko jest podany adres. Mi się mocno śpieszy więc podjadę jutro do tej firmy (nie po to żeby zakłócać mir domowy) tylko w celu umówienia się na spotkanie dotyczące platformy/strony itd. Może mi dopisze szczęście i będę miał materiał na pierwszy temat na bloga…….cholera wie 😉
Zbyszko….czy dostałeś już kiedyś korespondencję doręczoną na Twój adres publicznie dostępny w internecie w postaci bąbelkowej kopery z zawartością psiej kupy lub zużytej podpaski? Czy jeszcze nie dostałeś?
Nie kasuj komentarzy bo jeszcze wpadnę na wigilię! Trzymaj dla mnie tradycyjnie wolne nakrycie.
Spoko 🙂 Ale w ośmiu?
Nie. Nie w ośmiu. Jest już co najmniej dziewięciu 😀
Widać że to całe SWW to dno i dwa metry mułu. Pewnie komputery u nich mają hasła qwerty i 123456.
Swego czasu, na stronie wojskowego Inspektoratu Informatyki / NCK / NCBC, publikowali np. fotki ze świątecznymi życzeniami – pracownicy ładnie ustawieni, każdy z plakietką z nazwiskiem, w wysokiej rozdzielczości. A Ruski tylko się cieszył, że poznaje kolejnych specjalistów od cyber bezpieczeństwa. Ale już się nauczyli żeby trochę się ograniczać i nazwiska zamazywać. No cóż… wszystkie służby są takie same. Jak i cała budżetówka 🙂
Autorze, jak się sprawa rozwija? Trzeba Cię odbijać z jakiegoś lochu?
W ogóle, to widzę, że hostujesz bloga w kraju, w dodatku bez żadnego CloudFlare-a… nie boisz się, że po prostu zamkną stronę albo coś podmienią?
Widać, że niektóre komentarze wrzucają tu lamusy i tępaki ze służb. Ten motyw wyparcia i zrzucenia winy to typowe zachowanie alkoholików, których w służbach jest co najmniej tylu, ilu wszystkich pracowników. Na czele z tym pseudo-generałem.
Tacy ludzie jak ty umacniają mnie w przekonaniu że ten naród jeszcze nie zdurniał do reszty. Najlepszego 2023 itd.
Co ciekawe robiłem kiedyś nasłuchy z samochodu nieopodal zaparkowanego, żeby potwierdzić swoje przypuszczenia co do transmisji radiowych z tego obiektu. Więc doskonale wiem co tam nadają i mniej więcej dokąd były one kierowane. To łatwo sprawdzić po kierunkach anten. Wszak to anteny LPDA o charakterystyce kierunkowej.
To dziwne, bo mam całą dokładną dokumentację zdjęciową tego obiektu i publikowałem w sieci nie raz i nie dwa, a jednak nikt mnie niepokoił. Po prostu masz większe zasięgi w sieci, albo czymś dodatkowo zaszedłeś komuś za skórę że Cię tak nękają.
Nie jestem pewien. Zwłaszcza, że można zrobić te same zdjęcia z zewnątrz i to całego ośrodka. Podejrzewam, że paru osobom grozi odpowiedzialność za brak ochrony i byłoby wygodnie na kogoś to zrzucić. Panowie siedli i wymyślili jak to zrobić. Poza tym paru kierowników z SWW mocno wkurzyło pokazanie jak olewają swoje zadania. A nie mówimy o osiedlowym parkingu, a o wywiadzie wojskowym. To mają być eksperci od zbierania danych i infiltracji takich obiektów.
I jak sa juz zarzuty? Z dat wynika ze do 24 powinni albo umorzyc albo przedluzyc albo postawic zarzuty…
Nie. Ale to jeszcze 2 tyg. Swoją drogą 24 mam termin sądowy przeciw funkcj ABW o naruszenie nietykalności. Może będzie zbieg okoliczności i nie zdążę na posiedzenie 🙂 Np. przeszukanie 3 listopada było dzień przed sprawą z WatchDogiem przed WSA o dostęp do informacji publicznej z umorzonego postępowania, też ABW. I zostałem bez pism i komputerów. Więc tu jest sporo działań, o których nie piszę, a które sprawdzają czy da się kontrolować służby. I pewna zbieżność działań prok może się pojawiać 😉
wiewiorki cwierkaja 6 mcy w zawieszeniu
Zobaczymy ale nie sądzę.
Proszę się nie dać zastraszyć.
Zamiast być wdzięcznym, człowieka szykanują. No nic … moim zdaniem wszystkie polskie służby to jedno wielkie zero i powinno się to rozwiązać i wszystko od nowa zbudować. Znając trochę to środowisko to mogę tylko powiedzieć, że bezpieczeństwo Polski byłoby chyba ciut lepsze bez tych służb (wojskowych i cywilnych).
Marka Łapińskiego powinno się normalnie postawić zarzuty niedopełnienia obowiązków, tj. za niedostateczna ochronę obiektów strategicznych. Zdegradować do poziomu szeregowego. A Pana Zbyszka przeprosić, podziękować i nadać odznaczenie za odwagę i pomoc w uszczelnianiu.
Brawo kolego, gdyby jeszcze posłowie w ramach kontroli zweryfikowali wydatki na projekty SWW… to by dopiero wyszło…